Feeds:
Wpisy
Komentarze

Nie będę się rozdrabniać, bo to co napiszę, tyczy się zarówno ‚Utraconej’ jak i ‚Za podszeptem diabła’, które to książki przeczytałam jakiś czas temu. I mocno się zawiodłam…

Po pierwszym kryminale wymienionej autorki byłam zachwycona (klik). Miałam wielką nadzieję, że pozostałe powieści są równie dobre. Niestety.

Najważniejszy mój zarzut – NUDA. Naprawdę. Ani ‚Utracona’, ani ‚Za podszeptem diabła’ nie trzymały mnie w napięciu. Bardzo często odkładałam je na bok, bo po prostu zaczynały mnie nudzić. Nie działo się nic ciekawego, nic niespodziewanego. Nic, co kazałoby mi podświadomie czytać czytać czytać, za jednym razem, do końca. A ja takie właśnie kryminały lubię. Dlatego w ogóle lubię kryminały.

Mam wrażenie, że te książki były pisane ‚na siłę’. Bez polotu. Ja rozumiem, że to mają być kryminały z wątkami obyczajowymi/psychologicznymi. Jednak – albo albo. Albo skupiamy się na wątku kryminalnym i reklamujemy książki jako ten rodzaj literatury, dodając jeszcze, że są na miarę Mankella, albo wybieramy powieści obyczajowe z nutką kryminału w tle i zostawiamy biednego szwedzkiego autora w spokoju.

Co do samej fabuły… Ta w ‚Utraconej’ zapowiadała się naprawdę świetnie. Początek niezły, ‚problem’ kryminalny również. Zamordowana Hinduska w małej norweskiej wiosce. Nikt nic nie wie, nikt nic nie widział. Szkoda jednak, że z nic z tego ciekawego później nie wynikło. A wplecenie zakochanej nastolatki to już dla mnie cios poniżej pasa.
Mam wrażenie w ogóle, że Fossum ma problem z rozwinięciem akcji. Początek, zakończenie – w porządku. Ale to co się dzieje pomiędzy, już nie jest takie super i to właśnie przez to tak się zniechęcam (przypomina mi to trochę ‚Klub Dantego’ – katorga!). Bo podobnie, jak z ‚Utraconą’, sprawa miała się z ‚Za podszeptem diabła’. Dwójka zwichrowanych nastolatków, jeden umierający, drugi trzymający język za zębami. Jednak wywody narratora – mordercy, kompletnie jakoś mnie nie poruszyły… I tak to właśnie jest z panią Fossum.

Jeśli chodzi o skandynawskie kryminały, to jednak Mankell nadal przoduje i nie widać godnego następcy.

Stosik lutowy

Bardzo mi się podoba. 8)

Od góry:

‚Awaking’ – Kate Chopin
‚The dead of summer’ – Camila Way
‚Utracona’ – Karin Fossum
‚Karambol’ – Hakan Nesser
‚Studio sex’ – Liza Marklund
‚To co moje’ – Anne Holt
‚Kanalia’ – Paweł Pollak
‚Niebo to miejsce na ziemi’ – Ake Edwardson
‚Księżycowa dama’ – Meagan McKinney
‚Drobny kłopot’ – Mark Haddon
‚Hakawati’ – Rabih Alameddine

ps. Na zdjęciu książki wyszły w tragicznym stanie, a takie naprawdę nie są – uroki lampy błyskowej. 😛

Kreativ Blogger

Bardzo mi się miło zrobiło, kiedy dowiedziałam się, że zostałam wytypowana przez Miss Jacobs do nagrody Kreativ Blogger. Serdecznie dziękuję. 🙂

Teraz ja powinnam wytypować 7 osób. Od razu przepraszam, jeśli powtórzę się z nominacją, ale nie śledziłam tego tak dokładnie. Uzasadnienie będzie jedno dla wszystkich – po prostu czerpię z Waszych blogów inspiracje i uwielbiam na nie zaglądać.

Moje nominacje:
Zosik i jej Lekturki
Mariah w Zaciszu literackim
Mary z jej 2lewąstroną
Aga z Czytam, bo lubię
Lilithin i jej Czytatnik
Inblanco z Zakładki do książek
Anna z Przeczyłam książkę

Oczywiście zaglądam na dużo dużo więcej książkowych blogów, sprawę ułatwia mi zdecydowanie Biblioteczka (fantastyczny pomysł!).

Na koniec jeszcze wrzucam, znaleziony u Medoli, pewien filmik:

Cudna sprawa, uwielbiam takie akcje. 🙂

Pozdrawiam serdecznie!

Urodziny ;-)

Nie, nie moje. Moje były parę dni temu. 😛

Henning Mankell

Obchodzi dziś za to urodziny Henning Mankell. 🙂 Przyszedł na świat w Sztokholmie, 3. lutego 1948. To już 62. rocznica…

Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć mu zdrowia, energii i chęci do napisania jeszcze kilku tomów z Wallanderem w roli głównej. 8)

Sto lat! 🙂

Nie wiem czy to przez to, że naczytałam się niepochlebnych recenzji, czy może dlatego, że po prostu to średnio udana książka, ale – to zdecydowanie nie jest to, co ‚Nie oglądaj się’ tej samej autorki.

Główny bohater, Errki Jorhma, lokalny psychopata. Siejący grozę wśród społeczeństwa. Matkę zabił, księdza zabił, teraz biedną staruszkę. Wariat, morderca, i te sprawy. 😆 Główny podejrzany w bieżącej sprawie prowadzonej przez (oczywiście) Konrada Sejera. Uciekł ze szpitala i tyle go widzieli… 😉

Przez sporą część książki on jest narratorem, wcielamy się w niego, w jego sytuację, sposób myślenia. Działał mi trochę na nerwy. 😛 Karin Fossum znowu wplotła wątki psychologiczne i obyczajowe do tych kryminalnych. Chociaż, powiedziałabym nawet, że jest na odwrót. Sprawę kryminalną oczywiście mamy, morderstwo Halldis oraz napad na bank w mieście. Nie jest to jednak główny problem książki, Fossum więcej czasu poświęca tym innym aspektom. A ja tego nie chcę w kryminale, no. (Na aż taką skalę).

Tym razem to nie była trzymająca do końca w napięciu powieść z Norwegią w tle. Nie był to też gniot, broń boże. Po prostu porównując tę i poprzednią książkę Fossum, zdecydowanie na prowadzenie wysuwa się ‚Nie oglądaj się’. Każdy jednak może napisać przecież coś słabszego, dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak wsiąknąć w kolejny tom przygód Konrada Sejera – ‚Za podszeptem diabła’.

Czytam tę recenzję i wychodzi na to, jakby ‚Kto się boi dzikiej bestii’ było książką nie wartą przeczytania. Wręcz przeciwnie, zachęcam. Tylko proszę się nie zrażać, jeśli to miałoby być Wasze pierwsze spotkanie z Karin Fossum. 😛

– A jak jest u pana w pracy? – zapytała.
– U mnie w pracy? – Zastanowił się przez chwilę. – U mnie w pracy mamy porządek, hierarchię służbową i dużo okropnych ludzi o bardzo silnych charakterach. – Spróbował zmienić nastron rozmowy, który stawał się trochę zbyt wesoły. – Niewiele miejsca na improwizację i fantazję. Praca polega przeważnie na poszukiwaniu drobiazgów, jak włosy, odciski lub krew. Ślady obuwia albo opon samochodowych. Później dołącza do tego psychologia i mimo, że nigdy nie zajmuje wiele miejsca w naszych raportach, jednak jest w nich obecna. Oczywiście to jedyny naprawdę fascynujący element naszej pracy. Gdyby nie on, robiłbym coś innego.

Ocena: 3,5/5

Styczniowe nabytki ;-)

Skromnie. 😛

stosik

Od góry:

‚Zagadki kryminalne’ – Ken Weber
‚Czarna księga’ – Ian Rankin
‚Kobieta na krańcu świata’ – Martyna Wojciechowska

wygrana u Aerien 🙂

‚Tajemnica rodu Hegartych’ – Anne Enright

wygrana w Świecie Książki 😉

gadżety z filmu ‚Opowieść wigilijna’ 😛

Kolejne, bardzo ciekawe, literackie wyzwanie organizowane przez Padmę. Tym razem poznawać będziemy Amerykańskie Południe. Minimum 3 lektury, czas do końca marca. Więcej szczegółów tutaj: http://amerykanskiepoludnie.blox.pl/

Moja wstępna lista wygląda tak:

  • ‚Zabić drozda’ – Harper Lee
  • ‚Sprzysiężenie osłów’ – John Kennedy Toole
  • ‚Smażone zielone pomidory’ – Fannie Flag

Zobaczymy co z tego wyjdzie.
A wszystkich serdecznie zachęcam do udziału, będzie ciekawie. 😀

Ah, ah, ah. Jak ja mogłam wcześniej nie zapoznać się twórczością Karin Fossum!? Jestem zachwycona. 🙂

Świetny, wciągający kryminal z wątkiem psychologicznym. Na miarę Mankella, naprawdę.

Powieść zaczyna się od zaginięcia kilkuletniej dziewczynki. Do akcji poszukiwawczej zostaje wysłany inspektor Konrad Sejer. Wdowiec, ojciec i dziadek, samotny, za towarzystwo ma psa. Doświadczony w swoim fachu. Do pomocy dostaje młodego policjanta Jakuba Skarre. Razem zabierają się do pracy. Jednak dzień po sprawie zaginionej dziewczynki, trafia się inna, o wiele większa. Sprawa zamordowanej młodej kobiety.

I tutaj zaczynają się schody. Nie ma żadnych śladów, żadnych dowodów, wskazówek. Sejere i Skarre muszą ‚wejść’ w otoczenie, zapoznań się dokładnie z rodziną, znajomymi i okolicznymi mieszkańcami. Po nitce do kłębka… 😉

Zakończenie jest zaskakujące i zawiłe. Nie tego się spodziewałam, a w trakcie czytania przeleciały mi przez głowę różne możliwości.

Mistrzowsko skonstruowany kryminał. Wyrazisty główny bohater, ciekawe postacie. Świetny wątek kryminalny i dobrze poprowadzona akcja. Do tego znakomite ‚pióro’ autorki. Czegoż chcieć więcej?
Zabrałam książkę w podróż, licząc, że starczy mi na jazdę w obie strony. Jednak jak zaczęłam, tak skończyłam, nie mogąc się oderwać. Całe szczęście, że mam jeszcze dwie pozycje tej autorki. 😀

Naprawdę gorąco polecam!

Ocena: 5/5

Chyba jestem wyjątkiem, ale mnie osobiście Włochy kompletnie nie pociągają i nie kuszą. Nie mam marzeń pod tytułem ‚domek w Toskanii’ albo chociaż ‚wakacje nad włoskim morzem’. Fajnie, że są, niech będą, ale na wakacje to ja bym do Szwecji lub Francji wolała pojechać. 😉

Po ‚Winnicę w Toskanii’ jednak sięgnęłam i był to całkiem udany wybór.

Ferenc Máté, Węgier, pisarz, żeglarz z zamiłowania. Mąż Candance i ojciec Bustera. Marzyciel, który jak sobie coś postanowi, to doprowadzi to do celu. I tak się stało właśnie ze słynną Winnicą w Toskanii.

Panu Máté zachciało się ruiny. Kilkusetletniej ruiny do odremontowania i doprowadzenia do stanu używalności. Z winnicami oczywiście. Nie mógł być to już odnowiony dom lub taki ledwo wybudowany. Nie, to miała być stara i zniszczona ruina. Po wielu poszukiwaniach, przejechaniu Toskanii wzdłuż i wszerz, prawie poddaniu się, Candance, jak zwykle niezawodna, znalazła. Znalazła to, czego Ferenc Máté tak pragnął.

Il Colombaio. Trzynastowieczny klasztor położony w dolinie Montalcion. I 24 hektary doskonałych pól pod winnice. Miłość od pierwszego wejrzenia. 🙂

Autor po kolei zapoznaje nas ze wszystkim, co związane jest z odnawianiem jego wymarzonego domu i powstawaniem wyśnionej winnicy. Czytając, wspólnie z autorem przez wszystko przechodzimy. Każde sukcesy, niepowodzenia odczuwamy razem z Máté. Z jego przyjaciółmi, robotnikami, dziwnymi perypetiami, zdecydowanie nie można się tu nudzić.

Ferenc Máté opowiada z wielką pasją. Widać i czuć, że to jest właśnie to co kocha – rodzina, Il Colombaio, Toskania. Pomimo tych wszystkich niepowodzeń, on się nie zraża i ciągnie dalej budowę domu i przygotowania pod działalność pierwszej własnej winnicy. Co kończy się takimi efektami, o jakich pewnie w ogóle nie śnił. 🙂 Ale na co zasługiwał.

Powieść czyta się jednym tchem, jakby czytana historia była przez kogoś właśnie opowiadana na żywo. Baaaardzo przyjemna lektura. Szczególnie na te śnieżne mroźne dni.

Ocena: 4,5/5

ps. Jeśli ma ktoś ochotę zobaczyć, jak wygląda owa winnica, zapraszam na oficjalną stronę autora: http://www.ferencmate.com/

ps2. Ale do Włoch nadal się nie przekonałam. 😛

Szczęśliwego Nowego Roku!